Był bardzo ciepły, słoneczny dzień. Makoto właśnie szedł po swojego przyjaciela, żeby mogli razem pojechać na lotnisko. W sumie uważał, że mogliby się pożegnać już w domu i nie robić scen w miejscach publicznych, ale jego chłopak nawet nie chciał o tym słyszeć. Stanął pod drzwiami i delikatnie w nie zapukał.
Haru doskonale wiedział kto zjawił się pod jego drzwiami, dlatego tylko szybko obrzucił spojrzeniem całe mieszkanie, a następnie wpuścił Makoto do środka.
-Cześć- rzucił tylko na przywitanie i chwycił za rączkę swojej torby. Mako uśmiechnął się ciepło na jego widok.
-Hej - powiedział chłopak i pochylił się do niego chcąc go pocałować na powitanie. Brunet jednak szybko przekręcił głowę i wyszedł na zewnątrz.
-Jedźmy już - burknął.
Tachibana spojrzał na niego zawiedziony, ale tylko skinął głową. Bolało go takie protekcjonalne zachowanie swojego partnera, ale nic nie mógł na to poradzić.
-Tak, chodźmy. O której nasz samolot startuje?
-O 14 - odparł i zamknął drzwi na klucz. Ciężko było mu zostawiać to miejsce.
Chłopak spojrzał na zegarek. Mieli jeszcze dokładnie 3 godziny do lotu, wiec nie musieli się za bardzo spieszyć.
-Rei i Nagisa przyjdą nas pożegnać - oznajmił, kiedy zmierzali do postoju taksówek.
-Dobrze. Będziesz za nimi tęsknił? - zapytał spokojnie szatyn.
-Pewnie tak... - odparł, choć dobrze wiedział, że to za kimś innym będzie tęsknił najmocniej.
- Ale ja ciągle będę z tobą, Haru - powiedział czule. Złapał chłopaka za dłoń i ścisnął delikatnie w pocieszającym geście. Był pewien, że Nanase cieszy się z wyjazdu i z tego, że razem zamieszkają.
-Hm? A.. tak - westchnął, wciąż nieobecny. Nie chciał, by wszyscy na około dowiedzieli się o ich związku, lecz Makoto za mocno trzymał jego rękę, by mógł ją wyswobodzić.
Całą drogę na lotnisko chłopcy spędzili w ciszy i trzymając się za ręce. Makoto miał na ustach ciągle swój delikatny uśmiech. Uwielbiał mieć swojego chłopaka blisko siebie.
Haruka za to, jak zwykle był nieobecny myślami. W dalszym ciągu nie był przekonany co do tego wyjazdu, lecz było już za późno na zastanawianie się.
Tachibana był strasznie podekscytowany ich wspólnym wyjazdem, dlatego kiedy tylko dojechali na lotnisko, szybko zapłacił taksówkarzowi i zabrał ich bagaże. Obdarzył Haruke jednym ze swoich rozkochanych uśmiechów i razem z nim poszedł w stronę wejścia do budynku.
Haru przez cały czas nie zmieniał wyrazu twarzy. Myśli w jego głowie pędziły w zawrotnym tempie, lecz po raz pierwszy w życiu nie potrafił zebrać ich do kupy. Kiedy weszli do środka od razu dostrzegli kolegów z drużyny, którzy energicznie im pomachali i od razu do nich podeszli.
-Mako-chan! Haru-chan! Nie wierzę, że to już dzisiaj!- zapłakał Nagisa, a Rei jedynie mu przytaknął i spojrzał smutno na swoich senpaiów.
- My też jesteśmy zaskoczeni, że to tak szybko minęło - powiedział uśmiechnięty Makoto. Poklepał pocieszająco Nagise po ramieniu i skinął głową Reiowi.
- Haru! - usłyszeli nagle krzyk od strony wejścia.
Nanase odwrócił się jakby automatycznie, gdyż od razu rozpoznał ten głos. Otworzył szeroko oczy, a nawet lekko buzię i z niedowierzaniem patrzył na przyjaciela.
-Rin - szepnął, zakrywając usta dłonią.
- Haru, chciałeś wyjechać bez pożegnania?- zapytał z niezadowoleniem czerwonowłosy. Zdawał się w ogóle nie zauważać reszty chłopaków, maksymalnie skoncentrowany na brunecie.
-Nie- odparł. Za nic nie przyznałby się, że po prostu nie chciał się z nim żegnać, bo byłoby to dla niego za trudne.
- Spieszyliśmy się- wtrącił się Makoto.- Poza tym, nie wiedzieliśmy czy nie będziesz zajęty.
Haru, nie odzywając się ani słowem złapał Rina za ramię i odciągnął go trochę na bok.
-Dlaczego tu jesteś?- spytał szeptem.
-Czemu nie powiedziałeś mi, że wyjeżdżasz?- zamiast odpowiedzieć chłopak sam zadał nurtujące go pytanie. Czyżby Haruka zwyczajnie zapomniał o nim? Tak szybko i bez żadnego szemrania? Bolało go to.
-Nie chciałem - szepnął. Jego serce zaczęło bić szybciej, a dolna warga zadrgała delikatnie.
Czerwonowłosy cofnął się o krok, patrząc na chłopaka z niedowierzaniem. Nie chciał mu mówić, że wyjeżdża, że już może nigdy więcej się nie zobaczą. Czuł jak ból niemal rozrywa jego serce. - Świetnie - warknął na niego.- W takim razie baw się dobrze.
-Rin - jęknął Haru i mocno ścisnął jego ramię. Do oczu napłynęły mu łzy i czuł się tak, jakby coś w nim właśnie pękało. - Nie chciałem, bo wiedziałem jak trudne to będzie - szepnął i szybko otarł łzę z policzka. Miał ochotę przytulić się do niego i tak zostać do końca swojego życia.
-I według ciebie lepiej było nic nie mówić?- prychnął chłopak. Wiedział, że to są ich ostatnie wspólne chwile i naprawdę nie chciał się z nim kłócić, ale czul się urażony. Nic nie mógł na to poradzić.
-Nie wiedziałem, co byłoby lepsze - przyznał i spojrzał mu w oczy. Było mu cholernie smutno, że musi go zostawić.
-Haru, za chwile mamy samolot- usłyszeli cichy krzyk Tachibany, który wskazywał ręką na tablice odlotów.
-Rin... - jęknął, a gdy nie mógł powstrzymać łez schował twarz w jego ramieniu i mocno wtulił się w chłopaka.
Czerwonowłosy objął chłopaka w pasie i wtulił nos w jego włosy. Wciągnął cicho jego zapach chcąc go zapamiętać jak najlepiej. Nanase pachniał chlorem, ale też jakąś słodką wonią należącą tylko do niego.
-Nie płacz - szepnął cicho.
Haruka zacisnął mocno palce na jego koszulce i starał się uspokoić oddech. Odsunął się trochę, by wytrzeć policzki i po raz ostatni spojrzał mu w oczy. Czerwonowłosy odwzajemnił spojrzenie chłopaka. Uśmiechnął się lekko i pogładził go kciukiem po policzku.
-Będę na ciebie czekał, Haru - szepnął i zabrał rękę. Odwrócił się od chłopaka i wolnym krokiem zaczął zmierzać w kierunku wyjścia z lotniska.
Brunet otworzył szeroko buzię i wpatrywał się w jego oddalającą się sylwetkę. Przez chwilę zdawało mu się, że się przesłyszał, lecz przecież Rin naprawdę to powiedział. Miał ochotę rzucić wszystko i pobiec za nim.
Makoto cały czas obserwując swojego partnera, zaciskał mocno pięści. Nie podobało mu się, to że jakiś inny mężczyzna trzymał go w ramionach. Szczególnie, że to był Rin z którym Nanase był od dzieciństwa bardzo związany.
-Haru, chodźmy już- powiedział, kiedy podszedł do stojącego niedaleko bruneta.
Niebieskooki nagle oprzytomniał i szybko wytarł policzki, by Makoto nie widział, że płakał. Odwrócił się do niego, po czym złapał za swoją torbę i szybko pożegnał się z Nagisą i Reiem. Następnie podążał za szatynem, by przejść odprawę przed odlotem.
Tachibana również szybko pożegnał się ze znajomymi i ruszył w kierunku odprawy. Na szczęście cała procedura nie trwała za długo i już pól godziny później siedzieli w samolocie, czekając na start maszyny.
Haru spoglądał za okno, cały czas rozmyślając nad tym, co powiedział mu Rin. W pewnym sensie go to cieszyło, bo wiedział, że ma do czego wracać, lecz czy w takim razie było po co wyjeżdżać?
- Hej Haru, jak się czujesz? - zapytał zaniepokojony szatyn. - Wszystko w porządku?
-Tak, wszystko dobrze - odparł, uśmiechając się do niego na siłę. Nie chciał mieć później problemów.
-Cieszę się- powiedział. Zapewnienie chłopaka trochę go uspokoiło.
Haru odetchnął w duchu i znów odwrócił od niego wzrok. Samolot zaczął się rozpędzać do startu.
Lot mijał im spokojnie. Siedzieli w ciszy. Makoto nie wiedział jak najlepiej byłoby nawiązać rozmowę z brunetem, który wydawał się nieobecny- jakby dryfował w swoich własnych myślach.
W Tokio znaleźli się już godzinę później. Szybko odebrali bagaże i wyszli z lotniska.
-Gdzie teraz?- spytał Haru. Makoto rozejrzał się i uśmiechnął szeroko na widok znajomego.
-Chodź, zaraz Mikoshiba zawiezie nas do naszego nowego mieszkania.
-Dobrze - odparł i przywitał się z chłopakiem. Z ciekawością rozglądał się naokoło siebie.
Droga do apartamentowca nie trwała za długo. Mikoshiba doskonale znał Tokio i wiedział jak najszybciej się tam dostać. Szatyn szybko podziękował swojemu koledze i po kilku chwilach wraz z Nanase mógł iść do ich nowego mieszkania.
Haru z ciekawością obejrzał je całe, kończąc w sypialni, gdzie stanął jak wryty. No tak, przecież mógł się tego spodziewać, skoro są parą i mają razem zamieszkać...
Szatyn poszedł za swoim chłopakiem do sypialni i objął go w pasie. Pocałował go czule w zgięcie szyi.
-Jak ci się podoba?
-Ładnie - odparł, lecz od razu było słychać, że nie jest zadowolony.
-Ciesze się - uśmiechnął się Makoto i delikatnie pocałował bruneta.
Właśnie zaczynali nowe, wspólne życie.
Och to pożegnanie *.*. Makoto, łapy przecz od Haru!! Huehuehuehue żyję tym co będzie xD
OdpowiedzUsuń♡\( ̄▽ ̄)/♡
Nie podoba mi się >3< Desire-san obiecywała mi spełnienie moich marzeń w postaci opowiadania RinHaru a co dostaję? MakoHaru T^T Będę płakać razem z Haruką, że Rin nie przerzucił go sobie przesz bark i nie wyniósł z tego lotniska jak worek ziemniaków... no jak tak można no. Zabierać Haru od Rina to jak jeść pizzę bez sera,a z dżemem... no po prostu nie! X.x
OdpowiedzUsuńTroszku mnie zdziwiło, że Haru płacze, po anime zostało mi jakieś takie wrażenie, że to Rin jest największą beksą XD a tu był bardzo męski dorosły i kochany <3
Liczę, że Haru-chan pójdzie po rozum do głowy. Spiknie Makoto z Mikoshibą, a sam wróci do Rina o!
A tak ogólnie to prolog całkiem ciekawy i podobało mi się jak go napisałyście. Bardzo podobała mi się postać Rin'/a o czym już wspomniałam~... Będę czekać na rozwój akcji~
Weny~!!!
P.S. Desire-san nie wiem czy sprawdzasz e-mail, ale zostawiłam tam pewną sprawę dla ciebie.
Interesujący ten prolog~ Ciekawi mnie co dalej .3. Ja to zawsze mam rozterkę, który paring wole xd MakoHaru czy RinHaru ;-;!? Jakoś ostatatnio uznałam, że jednak ten drugi. Ale żadnym nie pogardzę ;3
OdpowiedzUsuńRin nie uronił ani łezki, pewnie jest pewien, że Nanase wróci.. dobra dobra już nie myślę tylko poczekam jak to wszystko się rozwinie.
Pozdrawiam i weny~!
Witam,
OdpowiedzUsuńpoczątek świetny, zamieszkają razem, ale ten myśli cały czas o Reiu...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia